Dominik jest moim drugim dzieckiem. Ma 5 miesięcy. Od urodzenia karmiony jest wyłącznie piersią. Nasza historia jest pełna przeszkód, chwil słabości i załamania. A ma swój początek dwa lata temu, kiedy to przyszedł na świat pierwszy synek...
Właściwie to nie byłam na nic gotowa i nie przykładałam większej wagi do sposobu karmienia. Już na porodówce było ciężko. Przystawiałam, ale na noc dawałam pielęgniarkom, gdzie synek dostawał butelkę z mm. Pokarmu miałam dużo, więc przystawiałam. Ale pomoc miałam kiepską, a więc ból brodawek, histerie przy piersi, mnóstwo innych problemów. W ruch poszedł laktator, początkowo z jednej piersi, potem już z obu, bo synek wolał butelkę. Zaczęłam czytać o mleku mamy, widziałam tez, że synek lepiej się czuje po moim mleku. Zaczęło mi zależeć. Trochę jeszcze walczyłam o pierś, ale brak wsparcia bliskich i skończyło się na karmieniu wyłącznie odciąganym mlekiem. Nikomu nie polecam, bardzo trudna droga. Ale wykarmiłam synka. Zaszłam w drugą ciążę. Już wtedy przygotowywałam się do karmienia piersią, bardzo tego chciałam. Poczuć tą bliskość z dzieckiem i dać mu to, co najlepsze. Poznałam Anię i wiedziałam, że to do niej się zwrócę w razie problemów.
Poród miałam piękny, wymarzony. Długi kontakt skóra do skóry, bardzo udane pierwsze karmienie. Aż do wypisu cały czas byłam z synkiem na sali, nikt nas nie rozdzielał. Więc się karmiliśmy, dzień i noc. Szybko okazało się, że synek ma żółtaczkę. Chwytał brodawkę zbyt płytko, jednocześnie mocno zaciskając. Bardzo poranił mi piersi. Przystawiałam i płakałam. Po powrocie do domu zaczęła regularnie odwiedzać nas Ania. Korygowała sposób przystawiania, dawała konkretne instrukcje. Początkowo synek mało przybierał, groziło nam dokarmianie. Dałam z siebie wszystko pomimo bólu i udało się odbić z wagą. Potem okazało się, że poza żółtaczką synek ma wzmożone napięcie mięśniowe oraz asymetrię. To wszystko powodowało, że każde karmienie było trudne, często było walką z dzieckiem, a ja wylewałam morze łez i zadawalam sobie pytanie: co ze mną jest nie tak? Dlaczego znowu jest pod górę? W domu jeszcze 1,5-roczny starszak, sceny zazdrości, a ja chowałam się w osobnym pokoju i karmiłam, karmiłam i karmiłam...Brodawki były w tak złym stanie, że musiałam zacząć karmić przez kapturki, aby miały szanse się wygoić. Fakt ten był dla mnie porażką, bałam się, że to się złe skończy. Ale nie było wyjścia. Albo kończymy kp albo sięgamy po kapturki. Brodawki szybko się wygoiły, ja zaczęłam odczuwać mniej więcej przyjemność z karmienia. Ale nie znosiłam tych nakładek. Bardzo chciałam jak najszybciej z nich zrezygnować. I tu pojawił się kolejny problem. Synek zaczął się krztusić mlekiem – zbyt szybki wypływ pokarmu. Ania zasugerowała przy nakładkach zostać, bo dzięki nim mleczka wypływa mniej. Znowu nie było wyjścia, trzeba było ciągnąć to dalej. Pomimo nakładek, karmienie często było walka. Często musiałam włączać odkurzacz, żeby maluch w ogóle się przystawił. Mijały tygodnie. Próby karmienia bez nakładek kończyły się porażką, synek się do nich przyzwyczaił, a ja czułam, że dzieli nas silikon i nie o to walczyłam. Poza tym brakowało mi spontaniczności, zawsze musiałam mieć kapturki przy sobie, myć je, suszyć itd., synek strącał je rączką… Przywykłam do nich, ale nie znosiłam ich. W pewnym momencie po ok. 4 miesiącach, porzuciłam nadzieję i z bólem serca pogodziłam się z faktem, że już do końca będę ich używać. Synek chwytał pierś "bez", ale szybko puszczał, histeryzował i musiałam zakładać, żeby zjadł... Nie wiem jak to się stało ale już tak zupełnie bezstresowo zaczęłam podawać maluchowi "gołą pierś". Zdarzało się, że zjadł. Potem udało mi się go nakarmić przed snem również bez. Kolejnym krokiem była cała nić karmienia bez. Zajęło to ok. 2 tygodni i wreszcie, nareszcie udało się! Po 5 miesiącach nakładki przestały nas dzielić 🙂 A ja dopiero teraz czuję, że naprawdę karmię piersią. Spontanicznie, naturalnie i tak jak powinno być. Wreszcie się zgraliśmy z moim małym ssakiem i stało się to wszystko naprawdę przyjemnością. A ja jestem dumna z siebie, że się nie poddałam na którymś z licznych zakrętów. Warto było. Naprawdę 🙂 Teraz dostałam najpiękniejszą nagrodę.

- Dumna Mama




LEAVE A REPLY